Teneryfa na pierwszy rzut oka mocno nastawiona na turystów, to jednak kryje naprawdę piękne odludne zakątki szczególnie jeśli odwiedzimy ją w miesiącach zimowych. Ja przyjechałam tu styczniu i był to strzał w dziesiątkę. Przyjemna temperatura utrzymywała się w okolicach 20 stopni przez większość czasu. Teneryfa była moim punktem startowym do wypłynięcia w tygodniowy rejs po Wyspach Kanaryjskich, jednak specjalnie przyleciałam wcześniej, aby móc zwiedzić wyspę. Na samej Teneryfie spędziłam tydzień i przyznam, że nie spodziewałam się, że zobaczę aż tak piękne i dzikie miejsca. Byłam raczej nastawiona na wybrzeże pełne hoteli i turystów z całego świata. Owszem taki krajobraz zastaniemy na południu w okolicy Los Gigantes, czy Los Cristianos. Według mnie to właśnie północ jest najbardziej niezwykła. Jeśli tak jak ja wolicie odludną naturę od nadmorskich kurortów, miejsca z tego wpisu przypadną Wam do gustu.
Anaga
Mój numer jeden jeśli chodzi o miejsca warte odwiedzenia. Jest to niezwykłe nawet na skalę światową miejsce. Anaga to nazwa mikroregionu oraz masywu górskiego ze szpiczastymi krawędziami i ściśniętymi głębokimi wąwozami, pokrytymi lasami wawrzynowymi. Miejsce to znajduje się na północno-wschodnim krańcu Teneryfy. W 2015 roku wyodrębniono tam rezerwat biosfery oraz tzw. Park Wiejski Anaga (Parque Rural de Anaga). Na tym obszarze znajduje się największa ilość roślin endemicznych w Europie.
Na terenie parku znajduje się ogromna ilość malowniczych szlaków pieszych z przepięknymi widokami na góry, ocean, malownicze wioski i dziewicze lasy wawrzynowe.
Rambla de Castro
Jest to obszar chroniony znajdujący się na północy Teneryfy w okolicy Los Realejos na zachód od Puerto de la Cruz. Wzdłuż wybrzeża prowadzi szlak z pięknymi widokami na ocean, historyczne hacjendy, egzotyczną roślinność i plantacje bananów. Trekking warto zacząć przy plaży Los Roques i kierować się w stronę Mirador de San Pedro, czyli punktu z widokiem na plantację bananów. Przy końcu trasy znajduje się też przepiękny gaj palm kanaryjskich będący największym skupiskiem tych drzew na Teneryfie. Długość całego szlaku to niecałe 5 km w jedną stronę, czyli idealna wycieczka na pół dnia. Zdecydowanie polecam, szczególnie jeśli naszą bazą wypadową jest Puerto de La Cruz tak jak w moim przypadku.
La Orotava
Urocze miasteczko położone w dolinie El Valle de la Orotava przez niektórych zwane najpiękniejszym na Teneryfie. Warto tu przyjechać, aby zobaczyć tradycyjną lokalna architekturę oraz poznać kulturę i historię Wysp Kanaryjskich z czasów pierwszych konkwistadorów. Dzięki temu można się tu przenieść do okresu, kiedy Hiszpania była imperium. Warto tu pospacerować brukowanymi uliczkami po historycznym centrum podziwiając kolorowe fasady domów i pałaców, które należały kiedyś do hiszpańskiej szlachty. W miasteczku znajdują się także tarasowe ogrody z widokiem na miasto i ocean oraz ogród botaniczny, w którym zobaczymy między innymi smocze drzewo, które naturalnie występuje tylko tutaj.
Garachico
Białe portowe miasteczko z uroczą starówką znajdujące się nad samym oceanem w zachodniej części wyspy. Jednak to nie starówka jest tutaj najciekawsza, a naturalne baseny El Caletón uformowane przez wulkaniczną lawę spływającą po zboczach wulkanu El Teide. Do wybuchu doszło w 1706 roku. Wypływająca z krateru lawa pokryła część miasta. Zniszczeniu uległ port między innymi port – główne źródło dochodu tej miejscowości. Obecnie miasteczko utrzymuje się głównie z turystyki. Władze miasta wyposażyły naturalne baseny w schody, drabinki i kamienne tarasy, które pozwalają na bezpieczną kąpiel. W pobliżu znajdziemy też sklepy i lokalne restauracje.
Masca
Wąwóz i wioska Masca to jedno z najpopularniejszych miejsc na Teneryfie. Wizyta tutaj jest niezapomnianą przygodą. Podziwiać prawdziwe dzieła sił natury, takie jak wysokie, bazaltowe ściany, na których widać wiele warstw skał i przecinające je żyły wulkaniczne. Ciekawostką jest, że jeszcze do niedawna nie było tu drogi i wioska była zupełnie odcięta od świata, a jej mieszkańcy przemieszczali się na osiołkach. Obecnie to niewielka osada, w której na stałe mieszka zaledwie kilkadziesiąt osób. Co roku Masca jest odwiedzana przez setki tysięcy osób z całego świata. Będąc tutaj spotkałam się ze stwierdzeniem, że to takie małe „Machu Picchu” Teneryfy, co jest całkiem trafne. Podczas mojej styczniowej wizyty tutaj miałam idealną pogodę. W ciągu dnia gorące słońce, a wieczorem w wąwozie zaczęły zbierać się chmury, co sprawiło, że krajobraz był jeszcze bardziej niesamowity.
El Medano
El Medano to miasteczko, które urzekło mnie swoim klimatem oraz krajobrazem, który był totalnym kontrastem do tego, co widziałam na północy wyspy. Liczne piaszczyste wydmy, długa piękna plaża i ogromne fale, a do tego malownicza wulkaniczna góra Montana Roja w tle. Wszystko to złożyło się na to, że to miejsce na swój sposób mnie zauroczyło. Aktywny, sportowy charakter miasteczka czuć na każdym kroku. Pełno tu surferów, windsurferów, barów z drinkami, restauracji, kawiarni i wypożyczalni sprzętu. Dzięki czemu można tu bardzo przyjemnie spędzić czas.
Parque National de Teide
Największy park na Wyspach Kanaryjskich z wulkanem El Teide – najwyższą górą w całej Hiszpanii mierzącą 3718 metrów n.p.m. Charakterystycznym dla tego parku jest kosmiczny wulkaniczny krajobraz. Do parku można wybrać się, aby wejść (lub wjechać kolejką) na wulkan El Teide lub przejść jeden z kilkudziesięciu malowniczych szlaków i obserwować wulkan z daleka. Ja wybrałam drugą opcję ze względu na ograniczony czas i słabą widoczność. Czerwone skały, liczne wulkaniczne stożki i ogrom tego wszystkiego robią niezwykłe wrażenie.