Sewilla to jedno z najgorętszych miast w Europie z największą zabytkową starówką na Półwyspie Iberyjskim. Latem temperatura często przekracza tu 40 stopni, ale to nie zniechęca do odwiedzin miasta. Latem mieszkańcy i przyjezdni wychodzą wieczorami na piękne zabytkowe ulice, które do białego rana tętnią życiem.
Dlaczego warto jechać do Sewilli?
Sewilla jest stolicą oraz perłą wspólnoty autonomicznej Andaluzji. Doświadczymy tutaj tego prawdziwego hiszpańskiego klimatu, sztuki, rytmów flamenco oraz skosztujemy pysznego jedzenia. To miasto z bogatą historią i fantastyczną architekturą.
Do Sewilli udało mi się wybrać we wrześniu autobusem z Lizbony, w której wówczas mieszkałam. Dojazd zajął jedynie 5 godzin. Z Polski można dolecieć tam bezpośrednim samolotem. Była to moja pierwsza wizyta w Hiszpanii, a także pierwsza samotna wycieczka. Cieszę się, że wybrałam właśnie to miasto, ponieważ można tam doświadczyć wszystkiego co typowo hiszpańskie w jednym miejscu. Myślę, że to prawdziwa perełka na mapie południowej Europy.
Po mieście warto poruszać się pieszo, ponieważ stara część i większość ciekawych miejsc znajdują się blisko siebie. W tym poście przedstawię Wam mój pomysł na weekend w Sewilli. Dodam, że moim celem było przede wszystkim wczucie się w lokalny klimat. Nie wchodziłam do każdego zabytku, tym bardziej jeśli widziałam przy nim tłumy ludzi. Chciałam pospacerować po wąskich uliczkach, zachwycać się architekturą i pięknymi ogrodami. Przed przyjazdem warto poczytać też nieco więcej na temat tego, co oferuje Sewilla na lokalnej stronie: www.visitasevilla.es/en.
Dzień pierwszy
Każdy dzień polecam rozpocząć od typowo hiszpańskiego śniadania. Moja wycieczka zaczęła się już o 7:00 rano w Picatoste. Sewilla przywitała mnie grzankami z salsą pomidorową, oliwą i dojrzewającą szynką jamon serrano. Do tego sok ze świeżych pomarańczy i kawa z mlekiem. W Andaluzji nie pija się bowiem espresso. Kawa po hiszpańsku jest podawana w przezroczystej szklance z dużą ilością mleka. Taki prosty zestaw śniadaniowy kosztuje około 3 euro w zależności od miejsca. Oprócz dojrzewającej szynki do grzanek można dostać np. hiszpański ser owczy manchego.
Poza opisanym wyżej miejscem, jadłam też śniadanie w tawernie Papelon, która znajduje się bliżej starego centrum i zabytków. Jadłam tam podobny zestaw z serem. Mają kilka typowo hiszpańskich wersji śniadań. Polecam!
Dalej spacerując wąskimi uliczkami, przechodzę obok najstarszej i chyba najbardziej znanej kawiarni w mieście Confeiteria La Campana założonej w 1885 roku i kieruję się w stronę nowoczesnej konstrukcji 'Metropol Parasol’. Nade mną widzę ogromne płachty mające na celu ochronę przed gorącym słońcem z jakiego słynie Sewilla. Poranne słońce delikatnie przedziera się przez nie w wąskie uliczki.
Metropol Parasol
Jest to miejsce, od którego zaraz po śniadaniu zaczęłam dzień ze względu na piękny widok z góry, który w porannych promieniach wschodzącego słońca wyglądał wspaniale.
Metropol Parasol jest drewnianą konstrukcją znajdującą się przy placu La Encarnación, której celem było przedstawienie związku pomiędzy historyczną oraz nowoczesną częścią Sewilli. Obecnie stała się symbolem miasta, jednak nie wszystkim się to podoba. Dlatego zdania są podzielone. Jedni uważają drewnianego olbrzyma za architektoniczne dzieło sztuki, a inni nie mogą pogodzić się z jego wybudowaniem, bowiem w opinii wielu nie pasuje do miasta i nie wkomponowuje się w krajobraz. Do oceny pozostawiam Wam!
Dla mnie najważniejsze było, aby wejść na górę i podziwiać widoki na całą Sewillę, żeby później mieć lepszą orientację w terenie podczas dalszego zwiedzania. Bilet wstępu to 3 euro. W środku jest winda, którą dojedziemy na samą górę.
Ciekawostką jest, że całość została zbudowana na rzymskich ruinach, które zostały odkryte przypadkowo podczas budowy parkingu w tym miejscu. Wykopaliska można zobaczyć schodząc w dół do podziemnego antykwarium, gdzie kupimy również bilety. Pod budowlą mieści się również małe centrum handlowe i targ, na którym można kupić świeże owoce, sery, mięso, ryby oraz różne lokalne produkty.
Następnie przechodząc pieszo przez stare miasto, kieruję się w stronę Placu Hiszpańskiego. Po drodze mijam kilka historycznych obiektów i wczuwam się w klimat Sewilli:
Główne Archiwum Indii
Powstało w 1785 roku na zlecenie króla Hiszpanii, Karola III i znajduje się na liście UNESCO razem z pałacem Alcazar, Giraldą i katedrą. Dokumenty zgromadzone w środku są cennym zbiorem informacji np. o czasach kolonizacji hiszpańskiej. Niektóre z nich zostały przygotowane przez wielkich podróżników takich jak Ferdynand Magellan, czy Krzysztof Kolumb.
Katedra Najświętszej Marii Panny
Znajduje się tuż obok Giraldy, jest jedną z największych na świecie. Ta gotycka budowla została zbudowana na miejscu dawnego meczetu, który powstał, w czasach, gdy Andaluzja była w rękach muzułmańskich. W środku znajduje się autentyczny grób Krzysztofa Kolumba.
La Giralda
Wieża, która początkowo służyła jako muzułmański minaret, co ciekawe do dzisiaj zachowała swój oryginalny wygląd. Przetrwała nawet trzęsienie ziemi. Jej budowę, a raczej budowę arabskiej części, która stanowi około 50 metrów wieży skończono w 1184 roku. Pozostała część została dobudowana trochę później w czasach hiszpańskiego renesansu.
Dalej kieruję się na południe, przechodzę przez promenadę Paseo de Catalina de Ribera porośniętą tropikalną roślinnością, gdzie znajduje się pomnik Krzysztofa Kolumba. Mijam kolorowy pałac San Telmo, w którym obecnie mieści się siedziba Prezydenta Andaluzji. Za pałacem jeszcze tylko kawałek i jestem na Placu Hiszpańskim, który wraz z dość sporym parkiem Marii Luizy jest jednym z najpiękniejszych miejsc, jakie ma do zaoferowania Sewilla.
Plac Hiszpański i park Marii Luizy
Ogromny półkolisty plac, który został zbudowany niedawno, bo w 1928 roku. Można tam znaleźć ilustracje ułożone z ręcznie malowanych kolorowych płytek azulejos przedstawiające wszystkie 48 prowincji Hiszpanii. Miejsce to służyło między innymi jako plan filmowy, np. przy produkcji Gwiezdnych Wojen.
Obok placu znajduje się przepiękny park Marii Luizy. Spacer po nim to czysta romantyczna przyjemność sama w sobie. Wszędzie jeżdżą tutaj dorożki, między drzewami latają białe gołębie, a w sadzawkach pływają majestatycznie białe łabędzie.
Dzielnica Santa Cruz
Swój dzień zakańczam spacerem po starej żydowskiej dzielnicy Santa Cruz, a dokładniej po jej zachodniej części – Judería delektując się tapas. To miejsce, gdzie warto pospacerować labiryntem wąskich uliczek. Znajduje się tu pełno małych klimatycznych knajp i tawern serwujących lokalne przekąski oraz sklepików z pamiątkami.
Sewilla obfituje w bary serwujące tapas. Osobiście wybrałam się do polecanego miejsca Bodeguita La Parihuela. Z prostego menu wybrałam carrilada, czyli delikatne policzki wieprzowe oraz kalmary duszone w aromatycznym sosie. Wszystko było pyszne i świetnie przyrządzone.
Następnie odwiedziłam niewielki bar i tawernę Álvaro Peregil zamawiając churros i lokalne wino pomarańczowe. Jest to również świetne miejsce na spróbowanie tapas. Przy barze panuje przyjemna i swobodna atmosfera. Szczerze polecam ze względu na autentyczność tego miejsca! Przekąski są bowiem pyszne, a ceny bardzo przystępne.
Warto tu pospacerować do późna, spróbować lokalnych specjałów w różnych barach i poodkrywać nowe smaki. Szczególnie charakterystyczne dla Sewilli są owoce morza, a w szczególności kalmary, krewetki i ośmiornica. Warto spróbować tu również Salmorejo. Jest to rodzaj chłodnika pomidorowego na bazie chleba oraz espinacas con garbanzos, czyli klasycznego szpinaku podawanego z ciecierzycą, z którym spotkacie w większości miejsc w mieście.
Dzień drugi
Kolejny dzień rozpoczęłam od słynnego kompleksu pałaców Alcázar, który również należy do na listy UNESCO. Bilety do tego miejsca polecam kupić przez internet z wyprzedzeniem, aby uniknąć nawet kilku godzin stania w kolejce. Obiekt jest tak atrakcyjny, że niemal każdy, kto wybiera się do Sewilli odwiedza to miejsce.
Real Alcázar de Sevilla
Pałace i ogrody królewskie, które były siedzibą arabskich władców. Królewska rodzina hiszpańska mieszka tam do dziś. Całość kompleksu to wymieszane style architektoniczne ze względu na bogatą historię obiektów. Przestrzeń jest ogromna przez co na zwiedzanie trzeba przeznaczyć około 3 godzin, aby zobaczyć wszystko wraz z pięknym ogrodem. Dzięki wielkości, nawet mimo dużej ilości osób, która odwiedza to miejsce, nie jest tam ciasno. Dla mnie były to jedne z najpiękniejszych europejskich zabytków, jakie udało mi się zobaczyć, a tutejszy ogród po prostu zapiera dech w piersiach.
Po spędzeniu kilku godzin w Alcázar postanowiłam odwiedzić jeszcze starą dzielnicę Triana, która znajduje się po drugiej stronie rzeki Gwadalkiwir, gdzie udałam się spacerem.
Dzielnica Triana
Jest to jedna z najstarszych dzielnic w mieście, której historia sięga czasów średniowiecznych oraz hiszpańskiej inkwizycji. Panuje tam zupełnie inny klimat niż w pozostałej części Sewilli. Prawdopodobnie to tutaj narodziło się flamenco. Triana słynie również z tradycyjnych wyrobów ceramicznych. Znajdziemy tu wiele barów, w których w cenie drinka wieczorem można obejrzeć pokaz hiszpańskiego tańca.
Do dzielnicy można dojść mostem Puente de Isabel II, który jest jednocześnie najstarszym żeliwnym mostem w Hiszpanii. Znajduje się tam Muzeum oraz Zaułek Inkwizycji, który ma przypominać mieszkańcom i przyjezdnym o dawnych trudnych czasach. Wstęp tutaj jest bezpłatny.
Warto też wybrać się do muzeum ceramiki Centro de Cerámica Triana, które mieści się w starej fabryce oraz odwiedzić targ Mercado de Triana, który został otwarty w 1823 roku i funkcjonuje do dziś. Można tam kupić świeże lokalne produkty w niskich cenach.
Przechodząc przez most w tle widzę Torre del Oro. Jest to wieża obronna pochodząca z XVIII wieku. W tamtych czasach po drugiej stronie rzeki znajdowała się druga wieża (obecnie zniszczona), na którą zarzucano solidny łańcuch, który miał uniemożliwić wpłynięcie do miasta. W tłumaczeniu to Złota Wieża, ponieważ była kiedyś pokryta złotymi płytkami. Zaraz obok niej znajduje się arena walk z bykami.
Po pełnym wrażeń dniu Sewilla żegna mnie szklanką lokalnego tinto de verano, czyli zimnego orzeźwiającego i typowo hiszpańskiego drinka na bazie czerwonego wina z oranżadą i lodem.