Prowincja Bari należy do Apulii – jednego z najbardziej wysuniętych na południe regonów Włoch, który znajduje się na samym obcasie włoskiego buta. Krajobraz Apulii to głównie suche trawiaste równiny porośnięte gajami oliwnymi. Pośród nich można znaleźć piękne białe miasta o unikalnym charakterze i klimacie, żyzne doliny, a przy wybrzeżu szerokie plaże pokryte drobnym białym piaskiem. Tak, Apulia jest idealnym miejscem do plażowania.
W tym wpisie skupię się głównie na Prowincji Bari, na najpiękniejszych miejscach znajdujących się maksymalnie do godziny jazdy od miasta, które mogą stanowić świetne opcje dla osób nocujących w Bari, gdzie znajduje się główne lotnisko dla tego regionu.
Matera
Mimo, że Matera nie znajduje się w Apulii, lecz przy jej zachodniej granicy w regionie Basilicata (około godzinę jazdy od Bari), to postanowiłam dopisać ją do tej listy, a nawet umieścić na jej początku, ponieważ wywarła na mnie ogromne wrażenie i każdemu odwiedzającemu tą część Włoch polecam zobaczyć to miejsce, a właściwie, to go doświadczyć. Dlaczego? O tym napiszę w dalszej części.
Materę ciężko jest opisać słowami. To miejsce, jakiego nie ma nigdzie indziej na świecie. Z jednej strony kamienne miasto, z drugiej wysokie skały, a pośrodku wąwóz, w którym płynie rzeka. Całość tworzy przepiękny krajobraz, który zapiera dech w piersiach. Obecnie Matera znajduje się na liście UNSECO, jednak jej historia nie zawsze była kolorowa. Jeszcze w latach ’50 starą część miasta Sassi zamieszkiwała biedota, a zapomniane i odosobnione miasto wydawało się nie należeć do Włoch. Ludzie mieszkali tu w skandalicznych warunkach bez bieżącej wody, wśród brudu, który powodował liczne choroby. Brakowało również jedzenia.
Dopiero niedawno, bo w roku 1954 rząd zainteresował się miastem. Ludność wysiedlono i zapewniono im mieszkania w blokach w komfortowych warunkach. Natomiast sama Matera opuszczona niszczała przez kilkadziesiąt lat. Niedawno w latach ’80 rozpoczął się program odnowy i zagospodarowania miasta. Historyczne groty, w których zamieszkiwali ludzie zaczęto oddawać w dzierżawę. Wszystko to pod nadzorem konserwatora zabytków. Dziś w tych miejscach znajdują się sklepy, hotele i restauracje. Nie rzucają się one jednak w oczy i nie ujmują uroku temu miejscu.
Materę warto zobaczyć z dwóch perspektyw. Pierwsza to punkt widokowy znajdujący się po przeciwległej stronie stronie wąwozu. Druga to oczywiście spacer uliczkami dwóch najstarszych dzielnic miasta i wczuwanie się w jego niesamowity klimat. Dodatkowo ciekawostką jest, że to miejsce ma wyjątkową akustykę i często odbywają się tutaj koncerty. Muzyka grana w mieście świetnie niesie się dla słuchaczy siedzących po drugiej stronie doliny.
W dolinie przy najstarszej części Matery w wąwozie Gravina płynie potok. Całość tworzy przepiękny, wręcz idealny krajobraz. Przyjechaliśmy tutaj, aby obserwować zachód słońca z tym widokiem oraz, żeby zobaczyć całość miasta, ukształtowanie terenu i jaskinie, które z tej perspektywy są świetnie widoczne.
Na zdjęciu poniżej widoczna jest najstarsza dzielnica Sasso Caveoso z domami Sassi (po włosku – kamienie) wykutymi w skalnych jaskiniach jeszcze niedawno zamieszkiwanymi przez ludzi. Aż trudno uwierzyć, że miało to miejsce jeszcze w latach ’50. Jednak historia tych jaskiń sięga dużo dalej. Szacuje się, że aż do epoki kamienia łupanego i początków osadnictwa w Europie. Według archeologów Matera jest jednym z najstarszych miast świata.
Wówóz dzięki swojemu naturalnemu ukształtowaniu od dawna oddzielał od siebie dwie najstarsze dzielnice. Poniżej widoczna jest nowsza nieco nowsza z nich – Sasso Barisano zawierająca mnóstwo elementów tradycyjnej zabudowy. Nie sposób odróżnić, która część budynków wydrążona jest w skale, a która dobudowana.
Z takim widokiem czekaliśmy na zachód słońca. Z oddali słychać muzykę graną na fortepianie, która przez wąwóz niesie się aż tutaj.
O zmroku wsiedliśmy do samochodu i udaliśmy się do miasta. Widać, że dzisiejsza Matera nie jest już tak smutna. Dziś można spotkać tu setki wesołych ludzi biesiadujących całymi rodzinami przy stołach, świetne restauracje oferujące tradycyjne włoskie jedzenie, klimatyczne hotele w oryginalnych wydrążonych w skale grotach, sklepy z pamiątkami i galerie sztuki. Jednak mimo to historia i urok miasta wprowadza w wyjątkowy nostalgiczny nastrój.
Spacer o tej porze jest niezwykły. Pełno tu zaułków, zakamarków, ciekawych budynków, wąskich uliczek i tarasów widokowych, które w świetle latarni wyglądają zjawiskowo. Można tak spacerować bez końca.
Powoli zapada ciemna noc, a miasto żyje własnym życiem. Właśnie teraz otwiera się większość restauracji. Zatrzymujemy się więc w jednej z nich, aby skosztować pysznej pizzy z pieca, a do tego lampka czerwonego wina.
Na koniec zakupy w niewielkich sklepikach oferujących lokalne produkty. W sklepie od razu zauważyłam typowy dla tego regionu makaron – orcchetta w kształcie uszek, z którego przyrządza się wiele dań w Materze. Kupiłam więc dwie paczki. Spośrod innych produktów warto zwrócić uwagę na lokalnych chleb na zakwasie (Pane di Matera) wypiekany na gałęziach drzew oliwnych. Po zakupach długim spacerem udajemy się do samochodu.
Locorotondo – białe miasto
Locorotondo białe miasteczko z okrągłą starówką zbudowaną na planie koła otoczone murami znajdujące się na niewielkim wzgórzu z panoramą na dolinę Itria. Dlatego jest świetnym punktem, z którego można obserwować zachód słońca. Tak też zrobiliśmy po całym dniu plażowania cały wieczór spędziliśmy tutaj. Miasto ma też długą historię, ponieważ pierwsze wzmianki o nim pochodzą już z XII wieku.
Kiedy zaszło słońce zaczął się nasz spacer po labiryncie wąskich uliczek i zaułków pomiędzy białymi domami ozdobionymi roślinami i ceramiką. O tej porze klimat tutaj jest zupełnie inny niż za dnia. Myślę, że warto przyjechać do Locorotondo właśnie wieczorem, kiedy jest jeszcze jasno i poczekać na zachód słońca. Można wtedy doświadczyć miasta za dnia, jak i po zmroku.
Mimo środka sezonu nie w zastaliśmy to wielu turystów. Wiele uliczek było całkowicie pustych. To co nas zachwyciło to unikalny zapach proszku do prania, którym pachniały obrusy i który unosił się w powietrzu po całym miasteczku. Zapach ten łączył się z zapachem włoskiej kuchni, kwiatów i ziół.
Na koniec dnia zatrzymaliśmy się w restauracji U’Curdunn oferującej regionalną kuchnię. Właściciele zapewniali nas, że produkty pochodzą z ich lokalnego gospodarstwa. W menu z dań mięsnych można było zmówić królika, jagnięcinę oraz stek z oślego mięsa, które jest bardzo popularne w tym regionie. Oprócz tego danie wegetariańskie, takie jak lokalne makarony, czy sałatki. Ceny nie należą do najniższych, jedzenie jest jednak świeże, pyszne, a klimat jaki panuje w restauracji bardzo przyjemny. Znajduje się ona bowiem w jednym z zaułków między białymi domkami.
W temacie kuchni warto wspomnieć, że miasto słynie również z produkcji wysokiej jakość białego wina, które produkowane jest z winogron z okolicznych winnic. Warto poszukać wiec sklepików oferujących lokalne wino, które można dostać w bardzo niskiej cenie.
Alberobello
Alberobello to miejscowość, jak również gmina, która znana jest z unikalnego budownictwa, a mianowicie – domów trulli. Te tradycyjne domy są okrągłe i mają stożkowate dachy z kamienia. W tej okolicy jest ich dużo ponad tysiąc, a miasteczko wpisane jest na listę UNESCO. Widać, że ludzie dbają o to, aby ich stan został jak najbardziej zbliżony do pierwotnego. Zwiedzanie zaczynamy od nowszej części miasta, gdzie znaleźliśmy miejsce parkingowe. Tuż obok znajduje się taras widokowy Belvedere, z którego można obserwować panoramę na domki trulli oraz resztę miasta.
Kolejne zdjęcia zostały zrobione z innego tarasu widokowego przy jednym z hoteli. Doskonale widać stąd jak dużo jest domków. Łatwo też zauważyć, która część miasta jest historyczna, a która została dobudowana później.
Spacer między domkami pozwala obejrzeć je z bliska. Widać dokładnie ich budowę. Nie wiadomo dlaczego tego typu budowle można znaleźć jedynie w tej części Włoch. Najprawdopodobniej jednak budowę trulli zapoczątkowała chęć uniknięcia płacenia podatków przez mieszkańców. Tutejsze prawo podatkowe obejmowało bowiem jedynie domy o solidnych fundamentach, do których proste trulli się nie wliczało. Dlatego więc ludzie rozpoczęli ich budowę w tym rejonie na większą skalę, aby uniknąć opłat.
Mimo, że jest to turystyczne miejsce, a my byliśmy tu w środku lipca, to bardzo nam się podobało. Nie zastaliśmy tłumów turystów, ale może mieliśmy takie szczęście, bowiem opinie są różne. Jednak moim zdaniem zdecydowanie warto się tu wybrać, ponieważ takiego krajobrazu nie znajdziemy nigdzie indziej na świecie, a miejsce bez dwóch zdań wygląda uroczo. Latem domki są pięknie przystrojone roślinami i różnego rodzaju ozdobami. Dodatkowo jest możliwość przenocowania w jednym z nich lub zwiedzania wnętrza, aby zobaczyć jak tu kiedyś mieszkano.
Monopoli – stare miasto
Monopoli to przede wszystkim piękny port z widokiem na miasto otoczone murem i niebieskimi łodziami rybaków oraz stare miasto z labiryntem wąskich uliczek, w których można się zgubić. W pobliżu znajdują się natomiast piękne piaszczyste plaże z lazurową wodą. Przyjazd tutaj może zatem być świetnym pomysłem na całodniową wycieczkę połączoną z plażowaniem. Nasze zwiedzanie zaczynamy od portu. Widać stąd, że najstarsza część miasta otoczona jest murem, a wzdłuż części wybrzeża rozciąga się promenada.
Najbardziej uroczą częścią portu jest zatoka z niebieskimi łodziami. Tuż obok znajduje się historyczna brama Arco del Porto, którą można wejść do starego centrum miasta.
Głównym miejscem, które rzuca się w oczy po wejściu do miasta jest plac Giuseppe Garibaldiego, który jest centrum życia społecznego w Monopoli. Tuż obok znajduje się katedra Maria Santissima della Madia zbudowana w XI wieku i zmieniona później na styl barokowy w XVIII wieku.
Oprócz wizyty w malowniczym porcie największą przyjemnością w Monopoli jest po prostu spacer po starym mieście. Dlatego spod katedry dosłownie zgubiliśmy się w wąskich uliczkach. Nie ma tu wielu turystów dzięki czemu panuje spokojna nadmorska atmosfera, a czas wydaje się płynąć wolniej.
Niektóre domy są specjalnie bielone, aby odbijały gorące promienie słoneczne. Latem bowiem upał staje się nie do wytrzymania, a taki kolor ścian sprawia, że ściany nieco wolniej się nagrzewają.
Niemal każda uliczka w starym mieście jest równie zadbana i fotogeniczna. Na ścianach, balkonach i tarasach budynków pełno jest kwiatów, sukulentów i różnych ozdób, która nadają im uroku. W oknach zaś jak to na Włochy przystało wisi suszące się pranie.
Poligliano a Mare – plaża w wąwozie
Poligliano a Mare to zdecydowanie najbardziej turystyczna ze wszystkich wymienionych w tym poście miejscowości. Niemniej jednak miasto, jak i plaża Cala Lama Monachile położona w zatoce w wąwozie skalnym zasługuje na uwagę. Myślę, że będąc tutaj w środku lipca jak my nie ma co się dziwić, że w mieście, które widnieje na większości pocztówek z Apulli jest dużo ludzi. Bądąc tu zatem poza sezonem można spodziewać się naprawdę pięknych widoków.
Cała magia Poligliano a Mare tkwi w jego położeniu bezpośrednio na skalistych klifach, co w zestawie z plażą robi wrażenie.
Tuż przy plaży znajduje się most Borbonico di Lama Monachile, który jest świetnym punktem widokowym na zatokę z plażą. Dodatkowo łączy dwa brzegi klifów ułatwiając przejście.
Samo Poligliano a Mare również jest piękne, pełne białych domków i jak większość z okolicznych miasteczek pełne kwiecistych dekoracji. Myślę, że jest to jednak miejsce, do którego warto przyjechać poza sezonem. Przyjeżdżający tu wiosną lub jesienią zastaną to miasto spokojne i normalne, a plażę pustą wprost idealną do robienia zdjęć.
Na poniższym zdjęciu przy jednym z budynków widać ciekawe schody, na których napisane są teksty opisujące miasto.
Resztę dnia spędziliśmy na plaży. Warto wiedzieć, że jest ona bardzo kamienista i spacer boso jest mocno utrudniony. Dobrym pomysłem będzie zaopatrzenie się w specjalne buty do pływania. Z tego względu nie poleciłabym jej również dla rodzin z dziećmi.
W skalistych wybrzeżach znajduje się pełno jaskiń. Do niektórych z nich można wejść i wyjść po drugiej stronie klifu. Wiele ludzi skacze również do wody z wysokich klifów. Jeśli lubicie taką rozrywkę, to miejsce jest do tego idealne.