Etna jest największym i najwyższym czynnym wulkanem w Europie. Jej wysokość to 3350 m n.p.m., a na jej zboczach znajduje się ponad 250 kraterów. Jest wciąż aktywna, a ostatnia erupcja miała miejsce niedawno, bo w 2018 roku. Góra jest dobrze widoczna z większości miejsc we wschodniej Sycylii i przez większość czasu z jej krateru wydobywają się gorące opary, które widać z daleka.
Jak dostać się na Etnę?
Dojazd pod sam wulkan jest dość prosty bez względu na to, czy jedziemy komunikacją miejską, czy samochodem. Jeśli wybierzemy transport miejski, który jest dość tanim rozwiązaniem, najpierw musimy dostać się do Katanii. Stamtąd bowiem startuje autobus, który wozi pasażerów bezpośrednio pod schronisko znajdujące się przy szlaku pieszym i kolejce. Przejazd kosztuje 6,60 € w obie strony (styczeń 2019). Autobus linii AST na tej trasie ma tylko jeden kurs dziennie i trzeba pamiętać, aby wracając zdążyć na ten powrotny o 16:30 z tego samego miejsca.
Z Katanii autobus wyrusza o 8:15 (strona przewoźnika: www.astsicilia.it) i po drodze około 9:00 zatrzymuje się w Nicolosi na mniej więcej 15 min. Jest to czas, kiedy można zrobić szybkie zakupy lub iść na kawę. Następnie już bez żadnego postoju zawozi pasażerów pod schronisko Rifugio Sapienza znajdujące się na wysokości 1910 m n.p.m. gdzie można dalej wjechać kolejką lub iść pieszo. Przy schronisku znajduje się też duży parking dla samochodów, na którym można zostawić swoje auto.
Jak się ubrać?
Ze względu na to, że Etna jest wysoka, klimat na szczycie znacząco różni się od tego na dole przy morzu. Kiedy latem lub jesienią w Katanii temperatura sięga 30 stopni, na wulkanie może nawet o 20 stopni mniej. Dodatkowo możemy spodziewać się silnego wiatru na tej wysokości. Niezależnie od pory roku warto ubrać się więc na cebulkę. Nasza styczniowa wycieczka była wyzwaniem, ponieważ nie wiedzieliśmy czego się spodziewać. Finalnie w styczniu na górze temperatury sięgały nawet 10 stopni poniżej zera i bardzo mocno wiało.
Warto wziąć termoaktywne spodnie i rękawiczki, bardzo ważna jest kurtka z membraną (koniecznie z kapturem) i czapka. My ubraliśmy softshele, pod które założyliśmy termoaktywne koszulki i cienkie bluzy. Ważne są też wygodne, nieprzemakalne buty o dobrej przyczepności, np. trapery.
Naszą wycieczkę rozpoczęliśmy w Nicolosi. Z racji tego, że mieszkaliśmy w sąsiedniej wiosce o nazwie Pedara, mieliśmy do miasteczka jedynie 3 km i bardziej opłacało nam się jechać właśnie stamtąd. Do Nicolosi podrzucił nas autem właściciel mieszkania, u którego wynajmowaliśmy. Byliśmy na miejscu przed 9:00, więc mieliśmy jeszcze czas na zakup przekąsek na drogę oraz na kawę i pyszne cannoli. Warto zabrać ze sobą jedzenie, wodę i coś ciepłego do picia, ponieważ trasa jest długa, a jedzenie w schroniskach dużo droższe. O 10:15 byliśmy na miejscu, skąd wyruszyliśmy pieszo na podbój wulkanu Etna.
Mieliśmy szczęście, bo widoczność była świetna. Gdzieniegdzie wydać było tylko niewielkie chmury zatrzymujące się na zboczach wulkanu. Co chwilę zatrzymywaliśmy się, by podziwiać przepiękną panoramę na wybrzeże Morza Jońskiego.
Wybrana przez nas trasa prowadziła bezpośrednio wzdłuż kolejki linowej Funivia, którą można wjechać pod kolejne schronisko, które znajduje się na wysokości 2500 m n.p.m. i miało być naszym pierwszym dłuższym postojem z przerwą na jedzenie. Okazało się, że droga jest dość stroma i nogi szybko się męczą na żwirowym podłożu.
Im byliśmy wyżej, tym robiło się bardziej stromo. Krajobraz pełen skał i kamieni z zastygłej lawy wydawał się księżycowy. W niektórych miejscach grunt okazał się być ciepły i można było spotkać tam wygrzewające się biedronki. Nie wiadomo dlaczego upodobały sobie akurat miejsce tak wysoko nad ziemią, gdzie nie ma roślinności i pokarmu, którym mogłyby się żywić.
Z każdym krokiem panorama robiła się piękniejsza. Po przejściu kilkuset metrów w górę widać było lekkie zakrzywienie się horyzontu w tle. Etna stawała się też coraz zimniejsza. Dlatego bez rękawiczek z pewnością odmarzłyby nam palce.
Na drodze pojawiało coraz więcej lodu i trzeba było bardzo uważać, żeby się nie poślizgnąć. W niektórych miejscach musieliśmy iść na kolanach i trzymać się rękami podłoża. Wiatr również stawał się nie do zniesienia. Zaczęliśmy obawiać się, czy nas nie zwieje, a nogi zaczęły odmawiać nam posłuszeństwa ze względu na duże nachylenie w tym miejscu. Do schroniska mieliśmy już zaledwie kilka kroków. Wiatr było coraz silniejszy. Postanowiliśmy wiec odpocząć i przemyśleć czy dalsze wchodzenie jest bezpieczne i ma sens.
Dotarliśmy do schroniska przy górnej stacji kolejki na wysokość 2500 metrów. Stąd mieliśmy iść pieszo do Torre del Filosofo (2920 m n.p.m.) i jeśli starczy sił i czasu, spróbować dostać się pod główne kratery z przewodnikiem (Etna na swoim wierzchołku ma aż 4 kratery: Voragine, Bocca Nuova, New SE Crater i NE Crater).
Taki był plan. Kiedy jednak po odpoczynku wyszliśmy ze schroniska, wiatr był tak silny, że ledwo mogliśmy stać na nogach. Z tego względu postanowiliśmy zrobić zdjęcia okolicy na tej wysokości i zawrócić. Trochę szkoda nam było, jednak pocieszał nas fakt, że zobaczyliśmy mnóstwo pięknych widoków i innych wygasłych kraterów po drodze.
Na powrót wybraliśmy inną drogę, nieco dłuższą, ale łagodniejszą, tą, którą jeżdżą busy. Stroma trasa w dół wzdłuż kolejki, którą szliśmy wcześniej częściowo pokryta była lodem i dość ryzykowne byłoby iść nią przy takim wietrze.
Do autobusu mieliśmy jeszcze mnóstwo czasu, więc szliśmy spokojnie robiąc mnóstwo zdjęć i ciesząc się widokami.
Co chwilę mijaliśmy autobusy dowożące turystów pod schronisko. Z sąsiedniej drogi widać również jak stroma była trasa, którą szliśmy w górę.
Stąd świetnie widać jak wiele wygasłych kraterów znajduje się na zboczach wulkanu. Wiatr nieco się zmniejszał wraz z utratą wysokości, jednak wciąż był silny i przy większych podmuchach musieliśmy pilnować, żeby utrzymać balans. W niektórych miejscach było widać unoszące się pyły.
Z bliska kratery wyglądały równie niesamowicie. Tutaj krajobraz był już mniej szary. Na tej wysokości dostrzec można było nieco zieleni, suche trawy i pojedyncze krzewy. Wulkaniczne podłoże nie było już tylko szare lub czarne, ale często lekko brązowe lub rdzawo czerwone.
Etna w okolicy schroniska również ma ciekawy barwny krajobraz. W tej okolicy znajduje się kilka ciekawych kraterów, wokół których można pospacerować.
Z powrotem o godzinie 16:30 wracamy do Nicolosi obserwując malowniczy zachód słońca przez szybę autobusu. Mimo, że nie zdobyliśmy krateru, było warto.
Wnioski
Mimo, że trasa wzdłuż kolejki, którą pokonaliśmy była stroma i męcząca o tej porze roku, to wybrałabym ją bez wachania po praz kolejny wybierając się na Etnę. Następnym razem przyjechałabym tu jednak latem, wiosną lub wczesną jesienią, aby uniknąć lodu na trasie i silnego mroźnego wiatru. Warto zadbać też o dobrą kondycję.